czwartek, 13 września 2012

Czy pracując w „męskim” zawodzie należy schować swoją kobiecość?


Pracując w „męskim” zespole należy umieć kontrolować kobiecość. Jest wiele sytuacji, w których można z premedytacją ją wykorzystać, ale więcej jest takich, gdy lepiej się z nią nie afiszować.

W pracy

Prawda jest taka, żeby zasłużyć na zaufanie zespołu, by stać się jedną z nich, musiałam więcej się starać niż inny nowy kolega. Ale … wcale nie musiałam więcej umieć!
Bycie w pełni członkiem zespołu to wnoszenie do niego czegoś wartościowego. W wielu sytuacjach wnosiłam właśnie dzięki temu, że … byłam kobietą. Najlepiej podam kilka przykładów.

Moja kobiecość czasami rozładowywała sytuacje stresowe  - np. pytanie „a to tak nie można?” zadane z wielką szczerością i zdziwieniem, a przede wszystkim oczekiwaniem, że ktoś mnie wyprowadzi z błędu wprowadza facetów w dobry nastrój - bo mogą wykazać się swoją znajomością tematu. A ja dowiadywałam się czegoś nowego.
Moja obecność powodowała, że koledzy nie przekraczali pewnych granic w zakresie słownictwa - wbrew pozorom nie wszyscy faceci lubią słyszeć ciągłe przeklinanie. 
Wcześniej czy później zdarzą się sytuacje, z którymi niektórzy mężczyźni nie są obyci - np. radzenie sobie w kuchni – wtedy nie należy ich traktować z góry, ale pokazać co i jak tak, by sami sobie poradzili (odwrotna sytuacja do pierwszego przykładu) - tutaj to ja występowałam w roli specjalisty. 
Czy wreszcie kobiece spojrzenie na problemy w domu i poradzenie jak z nich wybrnąć - nie każdy temat można omówić z kolegą.
Ale chyba najwięcej zespół zyskał, dzięki odmiennemu spojrzeniu na sytuację. Często zadawałam pytania, które im nie przyszłyby do głowy, bo dotyczyły podstawowych założeń. A przy skomplikowanych systemach należy sprawdzać wszystko – także te proste podstawy, które zawsze do tej pory działały.

Jednak w większości sytuacji jest odwrotnie. Częściej trzeba wyczuwać, gdy swoją kobiecość należy schować. Np. gdy jest kulminacja sytuacji stresowej i „rzucanie mięsem” rzeczywiście facetom pomaga, wtedy trzeba udawać, że się nic nie słyszało. 
Albo gdy któryś facet przechodzi PMS (tak, tak, oni też swoje mają) i trzeba im schodzić z oczu. 
To samo w sytuacjach, gdy coś nie idzie im w domu i facet winą obarcza cały rodzaj kobiecy. Nie mam z tym nic wspólnego, ale jestem kobietą i im to już wystarcza. 

Praca z facetami nie wymaga nowych umiejętności. W męskim świecie sygnały są trochę inne i trzeba czasu, by się ich nauczyć.

Poza firmą

Inną sprawą jest życie poza firmą. Praca w zespole męskim daje się we znaki podwójnie. Bo najczęściej jest tak, że w przypadku małżeństw, w którymś momencie jest podział towarzystwa na świat facetów i kobiet. I o czym wtedy rozmawiać z innymi żonami? W pracy plotek tak dużo nie ma, tematy firmowe są niezrozumiałe dla innych kobiet, zasłyszane kawały też raczej nie na to grono. Wtedy okazuje się jak ważne są zainteresowania pozapracowe. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz