W ten weekend wszystko
się zmieniło. Zatkało mnie i na razie trzyma. Mocno.
Krytyk czepia się wszystkiego, co tylko zauważy, że jest niedociągnięte, niedopięte, nie zrobione na czas, nie w taki sposób jak trzeba, nie w tym czasie co trzeba, nie w tej ilości, a płaszczyzn, w których się porusza jest ogrom. Co gorsza daje się we znaki dzieciom, mężowi, przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym, pracownikom, a nawet przełożonym. Wytyka wszystko co nie jest super. Ale jest taki wygodny, że sam nie wystawia się na strzał. Szepcze mi do ucha, kręci dziurę w brzuchu, aż wreszcie doprowadza mnie do ostateczności i wtedy wypalam z tekstem „Znowu nie zrobiłeś…”, „Dlaczego tu nie ma…”. Drugi człowiek się denerwuje, złości na mnie, najgorzej gdy się zamyka i nic nie mówi. I co? Kto jest ten zły? Krytyk? Nieeee, ja. A we wszystkich gazetach piszą, że mam go jeszcze polubić. Ale jak?
Krytyk czepia się wszystkiego, co tylko zauważy, że jest niedociągnięte, niedopięte, nie zrobione na czas, nie w taki sposób jak trzeba, nie w tym czasie co trzeba, nie w tej ilości, a płaszczyzn, w których się porusza jest ogrom. Co gorsza daje się we znaki dzieciom, mężowi, przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym, pracownikom, a nawet przełożonym. Wytyka wszystko co nie jest super. Ale jest taki wygodny, że sam nie wystawia się na strzał. Szepcze mi do ucha, kręci dziurę w brzuchu, aż wreszcie doprowadza mnie do ostateczności i wtedy wypalam z tekstem „Znowu nie zrobiłeś…”, „Dlaczego tu nie ma…”. Drugi człowiek się denerwuje, złości na mnie, najgorzej gdy się zamyka i nic nie mówi. I co? Kto jest ten zły? Krytyk? Nieeee, ja. A we wszystkich gazetach piszą, że mam go jeszcze polubić. Ale jak?
Na PROGESSTERON-ie dowiedziałam się jak.
Okazało się, że Krytyk jest dobry. Że te wszystkie podszepty dotyczą naszych
potrzeb, które nieświadomie odrzucamy. I on woła w ich imieniu o pomoc. Jedyny
mankament to taki, że nie umie tego robić w inny sposób. Ja zawsze mam sobie do zarzucenia, że nie
jestem tip-top. A to zapominam pomalować rzęs, w raporcie nie wyróżniam tytułu,
a to cytat napiszę brzydko, a to w mailu brak podpisu, itd. Zawsze znajdę coś
nie tak. I w weekend odkryłam niesamowitą rzecz. Ten krytyk cały czas mi
pokazuje, że ja tak naprawdę nie chcę iść zgodnie z szablonem, że tym sposobem
się buntuję przeciwko dopasowaniu się do ramek wyznaczonych przez media, innych
ludzi, otoczenie. Pewnie dlatego skończyłam Politechnikę, w zespole ponad 90%
zawsze stanowili faceci, a rozwiązania jakie w nim stosowałam nie przystawały do
reszty firmy. A że wyniki były bardzo dobre to się mnie nie czepiali.
Teraz siedzę i piję kawę razem z moim Krytykiem. Oczywiście krytykuje ten artykuł, przyczepia się do słów, zdań, nawet całych
akapitów. Ale ja już się nie wkurzam. Skoro
twierdzi, że coś trzeba poprawić, to pewnie ma rację.
A może u innych jest tak samo? Może nie
wykonują moich poleceń, bo nie pozwala na to ich Krytyk? Może mają inne prace, ale boją się o tym powiedzieć? Może szkolenie z asertywności rozwiąże problem terminowości? A może zbyt duża asertywność wynika z braku wiedzy o strategii? Może gdy poczują się częścią celu, sami będą szukać nowych rozwiązań? Może, może, może... A może zaproszę Krytyków Innych na kawę? Ale będzie burza!!!
Dziś zabierz swojego krytyka i wpadnij do mojego .Po Twoim dzisiejszym wpisie stanowczo mi lepiej...:)
OdpowiedzUsuń