Gdy zmywam wieczorem twarz wraz z
kurzem, pyłem, mniejszymi troskami dnia, oczyszczam twarz także z resztek kremu
i fluidów. Zostaje czysta skóra. Bez brudu. Ale też bez upiększaczy. Na ogół nie jest tak źle, ale po bardzo ciężkim dniu nawet najmniejsze nierówności
wydają się wąwozami. I w takim dniu zadaję sobie pytanie: jak to jest w przypadku przełożonych? Co jest ich
kremem?
W gazetach można przeczytać, że gdy codziennie korzystamy
z dodatkowych warstw natłuszczających, skóra odzwyczaja się od samoistnego
natłuszczania. Zostawia to kremom. Z wiekiem potrzebuje coraz mocniejszych
kosmetyków, coraz bardziej zaawansowanych technologii, które pomagają składnikom
przenikać w głąb skóry. Jeżeli kremu zabraknie, wychodzą na wierzch największe zmarszczki, skóra traci elastyczność i przypomina przedszkolną bibułę. Widok jest tak odmienny od
dotychczasowego, że natychmiast sięgamy po kolejny kosmetyk. Najczęściej
jeszcze silniejszy.
A jak jest z przełożonymi? Co jest ich
kremem? Pierwsze co mi przyszło na myśl to stanowisko. Gdyby tak zdegradować szefa
do roli zwykłego pracownika? Zabrać mu przywileje jeżdżenia lepszym samochodem,
posiadania większego biurka, lepszego komputera, samodzielnego pokoju? Gdyby
kawę musiał nagle robić sobie sam, a jeść mógłby tylko w kuchni? Gdyby zabrać
mu tę część płacy, za którą ma lepsze wakacje, gadżety i inne zabawki? Co by
zostało?
Czy nadal chodziłby z podniesioną
głową? Czy uśmiechałby się tak często? I najważniejsze: czy jego stosunek do
innych pracowników by się zmienił? Jeżeli tak to jak bardzo?
Znam osoby, które mają piękną cerę i nie muszą
korzystać z żadnych kremów. Ich cera przez lata nie traci sprężystości,
elastyczności i wilgoci. Rzadko to są tylko geny. Zdrowe odżywianie, niski
poziom stresu, częste przebywanie na świeżym powietrzu itp. to te warunki, bez
których nie da się utrzymać dobrego stanu skóry.
Znam też kilka osób, które niezależnie
jakie zajmują stanowisko zawsze traktują innych z szacunkiem, nie mają problemu
ze zrobieniem sobie kawy, potrafią też zatrzymać się i spytać o chorego w
rodzinie. Czasem mam wrażenie, że w tych rzadkich chwilach, gdy siadają z
zespołem do rozwiązania problemu, są dużo szczęśliwsi niż wtedy, gdy muszą
wykonywać pracę przełożonego. Szacunek, częsty uśmiech, pogodne nastawienie do
świata i ludzi, chęć samorozwoju, lubienie tego co się robi – to są te warunki,
które te powodują, że niezależnie od literek przed nazwiskiem zawsze są tacy
sami.
Krem może zaspokoić do 10%
zapotrzebowania na składniki odżywcze skóry. Gdy ich nie dostarczamy od środka, sam krem niewiele zdziała. Podobnie jest z przełożonymi.
Nawet z filtrem przeciwsłonecznym nie można przesadzać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz