piątek, 8 marca 2013

Czy ten nowy nic nie kuma?

Człowiek sobie żyje, wszystko się dobrze układa, jest na swoim miejscu i nagle … przychodzi moment, który podważa to poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa, panowania nad wszystkim. W komunikacji takim punktem może być pojawienie się nowej osoby w grupie.

W skład zespołu wchodzi kilku wieloletnich pracowników. Dużo razem przeszliśmy. Znamy się „jak łyse konie”. Możemy na sobie polegać, zawsze liczyć na pomoc, rozumiemy się bez słów. Dosłownie. Przebywając razem wiele lat wypracowaliśmy wspólny słownik rozumiany identycznie przez wszystkich. Nie trzeba już tłumaczyć co kto rozumie pod danym pojęciem. Ukształtowaliśmy je razem. Omówienie trudnej sytuacji zajmuje niedużo czasu, bo wiemy, które ścieżki nie są „naszymi”,  które rozwiązania nie są zgodne z morale zespołu, a gdzie mamy szansę wykorzystać atuty indywidualne lub grupy. Znamy nasze mocne i słabe strony. Nie tylko każdy siebie, ale też nawzajem. Nauczyliśmy się uzupełniać. Tyle wiemy o sobie, że wystarczy tylko „jest OK”, „zgadzam się”, „to mi nie pasuje”, „wchodzę”, „nie wchodzę”, „dam radę” itp. i od razu wiemy co to znaczy. Gdy ktoś mówi "nie" to widać ma naprawdę ważny powód. Gdy potrzebuje pogadać, zawsze znajdzie pomoc. Gdy ma nadwyżkę sił, czasu, pomoże temu, komu brakuje.
I wtedy do zespołu wchodzi ktoś nowy. Zna te same słowa, ale jego definicje różnią się od naszych. Mówi, że umie, a potem okazuje się, że nie na tym poziomie co oczekiwaliśmy. W chwili kryzysu wkurza się, że czegoś nie dostał, choć wszyscy pozostali wiedzą, że w ten sposób tylko sobie utrudnia życie. Mówi, rozumiemy go, a potem okazuje się, że zrobiliśmy coś rozbieżnego. Spotkania z udziałem nowej osoby się przedłużają, pojawiają się dyskusje o podstawach, znowu jest mowa o słabych stronach, co nigdy nie jest miłe, a „przecież wszyscy to wiedzą”. Do ukończonej i dotartej układanki trzeba dodać klocek, który wymaga rozwalenia dobrze pasujących puzzli i ułożenia ich na nowo. Pojawiają się napięcia, pojawia się konieczność zmiany. A było tak dobrze…
Teraz odwrócę sytuację. To ja jestem tą nową. Mówię wyraźnie, jasno, w zamian dostaję szczątki informacji. Nikt nie ma czasu mi wyjaśnić rzeczy dla mnie nowych, bo "przecież to wiadome". Nazywam swoje mocne i słabe strony, bo po co tracić czas na dochodzenie prawdy, która i tak wyjdzie na jaw. Z drugiej strony dostaję tylko informację o atutach, i to tych najbardziej widocznych. Wiem, że poznanie się wymaga czasu. Tylko, że do tej pory zawsze się dogadywałam, więc w czym tym razem jest problem?

Komunikacja wymaga czasu i ciągłego ćwiczenia. Sprawdzania spójności pojęć. Poddawania wątpliwościom czy dotychczasowe definicje nadal aktualne. Zmiana zespołu, grupy projektowej, pracy jest świetnym sprawdzeniem naszych umiejętności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz