piątek, 18 stycznia 2013

„Niezastąpiony w pracy” szkodzi przede wszystkim sobie

„Niezastąpiony w pracy” to osoba, której się wydaje, że zadania, projekty jakie ma ona przypisane, nie mają prawa się udać. Dlatego w czasie wakacji „raz” dziennie siada do komputera, „pół godziny” gada przez telefon, „tylko czyta” ten artykuł. Codziennie musi radzić sobie z problemami jakie stawia przed nim firma. Codziennie staje w szranki i nie zawsze mu się udaje. A zespół? Tak naprawdę przed problemem staje tylko raz – gdy "niezastąpiony" odchodzi. I zawsze wygrywa.

Każdy potrzebuje przynajmniej raz w roku urlopu, każdemu zdarzają się sytuacje nadzwyczajne, chorują dzieci, żona itp. Nieobecność pokazuje co dana osoba robi w zespole, co wnosi, a co bierze. Strach przed wynikiem tego porównania powoduje, że pracownik wykorzystuje wszelkie możliwości techniczne, by mentalnie być w pracy mimo fizycznej nieobecności.
Ciągła praca oznacza codzienne uczestniczenie w procesach zespołu/ firmy. Może to powodować wrażenie, że dany człowiek jest częścią tego łańcucha, jego nieodłącznym ogniwem, że jego brak spowoduje zatrzymanie całego procesu. I czasem tak się dzieje, gdy firma jest mała lub źle zarządzana. Ale w większości sytuacji proces składa się z działań. Dopiero one realizowane są przez większą liczbę ludzi, których zadaniem jest m.in. zastępowanie się w sytuacjach kryzysowych.
Gdy człowiek zaczyna myśleć, że jest niezastąpiony, uruchamia w sobie mechanizmy przymusu i kontroli. Bez nich nie utrzyma swojego statusu. Ciągła praca, kontrolowanie siebie i innych bardzo męczą i stresują. Prowadzą do chronicznego znużenia, zwolnienia tempa, wreszcie do wypalenia.
Nie jest też tak, że koszty ponosi tylko on. Zespół też cierpi, bo jest „na łańcuchu”. Wielu okazji nie wykorzysta, bo przecież bez „niego” nie może podjąć tak ważnych decyzji. Podobnie jest w domu. W życie rodzinne wchodzi rutyna i staje się ono nudne, bo uwaga jest zwrócona na zewnątrz. Rodzina tylko wygląda, że jest pełna: tato, mama, dzieci, ale tak naprawdę to jest w niej tylko nieduży kawałek tego „niezastąpionego” człowieka. Dzieci rosną i oczekują większej uwagi – jeżeli nie dostaną jej w domu, poszukają gdzie indziej.
"Niezastąpionemu” trudno jest uwierzyć, że firma może bez niego działać i mieć się dobrze, że po chwilowych zachwianiach wszystko się stabilizuje. Inni w taki czy inny sposób załatają po nim lukę. Dopiero po odejściu z firmy powiedzenie „nie ma ludzi niezastąpionych, są tylko JESZCZE niezastąpieni” nabiera znaczenia. 
 
Gdy jesteśmy przed znaczącym wydarzeniem, szczególnie gdy nie wiemy co będzie dalej, odczuwamy wielki strach przed przyszłością. Ale po wszystkim okazuje się, że to wcale takie straszne nie było, że nawet w przypadku negatywnych scenariuszy życie i tak toczy się dalej – już taką ma naturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz