wtorek, 16 kwietnia 2013

Dlaczego niektóre spotkania się ciągną i ciągną?


Zdarzyło mi się uczestniczyć w spotkaniach, które zabierały dużo czasu wielu osobom, a po zakończeniu nikt nie wiedział właściwie jaki był ich cel. Czasami było przyjemnie i wtedy stracony czas nie był tak dokuczliwy, ale czasem nie było ani przyjemnie ani pożytecznie. Co można w takiej sytuacji zrobić?

Pierwsze to przyznać się przed samym sobą do porażki. Jeżeli to my prowadzimy spotkanie jest naprawdę źle. W takiej sytuacji przypominamy sobie cel spotkania, a gdy go nie mamy to szybko wymyślamy i ratujemy to co się da. Jeżeli prowadzi ktoś inny, to nasz błąd polega na tym, że nie sprawdziliśmy czy na takie zaproszenie warto odpowiadać twierdząco.
Jeżeli jednak odpowiedzieliśmy „Tak” i uczestniczymy już w spotkaniu to nadal mamy kilka wyjść. Możemy po prostu nazwać zastaną sytuację i poinformować wszystkich, że naszym zdaniem spotkanie jest źle przygotowane. Wtedy prosimy o przesunięcie spotkania na inny termin, oczywiście z obietnicą postarania się przez prowadzącego. Nie jest to przyjemna sytuacja dla nikogo i warto tak się zachować tylko jako przykład naukowy, np. w grupie osób, których jednym z zadań jest nauka przygotowywania takiego spotkania.
Możemy też nie zakłócać innym dyskusji i wykręcić się z dalszej części jakimś „bardzo ważnym” powodem. Po spotkaniu należy zwrócić uwagę prowadzącemu na rzeczywisty problem. Nie będzie to miła rozmowa, ale bez tego nie mamy szansy, że w przyszłości coś się zmieni.
Gdy prowadzącym jest osoba zbyt wysoko postawiona w firmie, byśmy mogli sobie pozwolić na niewychodzenie, musimy na nim zostać. W takiej sytuacji mamy znowu dwa wyjścia:
- uczestniczyć żywo w dyskusji w ramach zdobywania punktów u przełożonych za aktywność lub po prostu ćwiczyć dyskutowanie poprzez stawanie zawsze po stronie przeciwnej do rozmówcy – niezależnie jakie mamy prawdziwe zdanie na dany temat lub po prostu dobrze się bawić dyskusją, albo  
- milczeć, by swoim udziałem nie przedłużać spotkania.

Zawsze jest jakieś wyjście. To, że go nie widzimy, nie oznacza, że go nie ma.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz