poniedziałek, 23 września 2013

Wakacje i cisza

Wakacje to okres odmienny. Inaczej pracujemy, inaczej odpoczywamy, bywamy w innych miejscach. Są okazją do spróbowania czegoś nowego. Efekt zmiany potrafi czasami zaskoczyć.

Planując urlop najczęściej bierzemy pod uwagę jedynie dotychczasowe, sprawdzone miejsca wyjazdu lub sposoby odpoczywania. Albo realizujemy oczekiwania środowiska, np. jak góry to tylko Zakopane, a jak morze to tylko Lazurowe Wybrzeże. Gdy urlop zaczyna być częścią rutyny, czy rzeczywiście jest urlopem? A może jednak od czasu do czasu próbujemy czegoś nowego? Może raz realizujemy pomysł męża, innym razem żony, a jeszcze innym zabieramy dziadków w ich podróż marzeń? Próbujemy nowych sportów, zamiast do lasu jedziemy na pustynię?
Takie myślenie o wakacjach powoduje w głowie mnóstwo pytań. Coraz szerzej zataczają one kręgi i dotykają różnych czynności jakie wykonuję i przede wszystkim decyzji, które podejmuję. Pytania o cel, sens, wybór sposobu ich realizacji. I nie zawsze potrafię znaleźć cel tego co robię. Znajduję przyczynę rozpoczęcia danego działania, ale w niektórych przypadkach ona przestała już istnieć, a działanie pozostało. Przyzwyczajenie. Nawyk. Zabieracz czasu i uwagi.
W innych czuję, że cel istnieje, ale nie potrafię go nazwać. Jak w takim razie mam sprawdzić, czy obecne działanie doprowadzi mnie do niego? 
Zatrzymałam się. Pełna ciekawości co z tego wyjdzie. I wtedy się zaczęło. 

Nie przychodzi do nas już pani, by sprzątać. Robimy to sami. Gdy działamy wspólnie idzie szybko. Do tego okazało się, że dzieci potrafią ścierać kurze lepiej ode mnie. I to uczucie jedności, gdy robimy coś razem. Bezcenne. 
Zdelegowałam kolejne zadania. Obsługa zmywarki, rozwieszanie prania. Zyskałam pół dnia w tygodniu. A potem pojawiło się coś jeszcze. Poczucie, że to nie tylko mój cel. 
Cisza na blogu, a chwilę potem: „Dlaczego już nie piszesz?”, „Dlaczego przestałaś pisać?”, „Kiedy zaczniesz?”, itd. Wakacje od pisania nie okazały się ciszą. I za to Wam bardzo dziękuję :) 

Natura nie lubi pustki. Zapełnia ją samoistnie. Nie byle czym.


czwartek, 5 września 2013

Już po wakacjach

Walizki rozpakowane, pranie zrobione, jeszcze tylko prasowanie i o urlopie zostaje jedynie wspomnienie...
 
Wg niektórych dobry urlop to taki, na którym zapominamy o zwykłym dniu - powszednich trudach i codziennych czynnościach. To może być monotonia hotelowo-basenowa, zmienność dżungli, ale też senna codzienność prowincji albo rajd rowerowy. Zaburzony cykl dnia to szansa na oderwanie się od codzienności, spojrzenia na swoje życie z dystansu.
Dla niektórych im lepszy urlop tym więcej zdjęć. Różnorodność miejsc, kolorów, zwyczajów to mnóstwo tematów do rozmów na wieczory po powrocie do domu.
Są też tacy, dla których to po prostu czas bycia z ludźmi, nie ważne gdzie, nie ważne co się robi, ale ważne, że z tymi, których najbardziej kochamy, na których nam najbardziej zależy i w taki sposób by być ze sobą, a nie obok.  
Cokolwiek wybraliśmy, cokolwiek było dla nas ważne, czas urlopu minął. 
Ale może coś z niego zostawimy na co dzień? Może coś zmienimy w naszej codzienności? Pływanie w basenie przed śniadaniem dodawało nam sił? Może dodamy je do naszego rytuału dnia? Albo wieczorny spacer nad morzem był świetnym czasem na rozmowę i zamiast filmu wybierzemy się na spacer? A te kolacje w greckiej tawernie chcielibyśmy zostawić żywe w postaci wyjścia do restauracji raz w tygodniu? 

Wakacje się już skończyły. Ale czy to oznacza, że wszystko musi wrócić po staremu?