środa, 2 kwietnia 2014

Wkurzyli mnie...


Wkurzyli mnie tym ciągłym „musisz”, „trzeba”, „powinieneś” itp. Praktycznie prawie każdy mail z reklamą zdaje się wiedzieć o moich brakach. Każdy tabloid przekazuje mi informację, że moje życie jest do kitu, skoro nie mam rozmiaru 90-60-90 i nie noszę najnowszej torebki Vuitton, a dzieci nie ubieram w najnowsze kolekcje. Kim bym była, gdybym rzeczywiście starała się to wszystko wdrożyć w życie? Jakimś kolejnym klonem supermodelki z okładek. Ja nie chcę!!!

Kiedy oglądam gazety z wystrojem domów, to wszystko jest poukładane, nie ma grama kurzu, wszystko jest pod linijkę na swoim miejscu. A jeżeli tak nie jest, bo np. ktoś zostawił kalosze w przedpokoju to po dłuższym przyjrzeniu się zauważam, że te czerwone kalosze świetnie ożywiają szare wnętrze, że ich ustawienie lekko z prawej u dołu świetnie się komponuje na zdjęciu. Czy ktokolwiek normalny zdejmując buty zastanawia się jak one będą pasować do wnętrza?
To samo z gotowaniem. Na zdjęciach wszystko jest pięknie podane, wszystko ugotowane dokładnie do stanu lekkiego al dente, a kolor sosu świetnie kontrastuje z głównym składnikiem potrawy. Do tego sposób nałożenia na talerz przypomina efekt rysowania, jakby artysta właśnie skończył swoją pracę. W życiu nakładanie na talerz trzeba zmieścić między wołaniem wszystkich na obiad, przykręcanie kurków piekarnika, odebraniem telefonu, ściszeniem telewizora, a że jestem ambitna to jeszcze staram się wcisnąć kilka fiszek z języka hiszpańskiego. I gdzie tu czas na kunsztowne rękodzieło? I to każdego dnia?
Te kolorowe czasopisma pełne smukłych modelek, gdzie każda jest taka sama, każda płaska, każda blond, każda idealna. A ja ani nie mam ich wzrostu, ani rysów twarzy, a spod blond włosów wystają odrosty. Oj daleko mi, daleko.
Czy to oznacza, że jestem byle jaka? I mój dom też?

Podnoszę głowę znad gazety. Patrzę na ulicę, na ludzi o różnorodnych kształtach, różnym stylu ubierania, wcale nie zawsze uśmiechniętych, idących w różne strony. I to jest piękne. Właśnie ta różnorodność. Ich indywidualności. Ich niedoskonałości. Dzięki temu, że są różni, łatwiej jest ich zapamiętać, zauważyć, przypisać cechy do osoby.  Gdy jutro znów spojrzę na ulicę, rozpoznam znajomych z poprzedniego dnia. Właśnie dzięki ich niedoskonałościom.

W gazetach raczej nie piszą o prawdziwym życiu, ani w reklamach. Nasi klienci też nie są klonami. Są różni. Choć wszyscy ubierają się w garsonki i garnitury, to każdy z nich jest inny. Kierują się odmiennymi wartościami. W naszych pismach i mailach informacyjnych dobrze jest umieścić choć jedno zdanie dedykowane specjalnie dla nich. Może nie znamy ich aż tak dobrze, ale nasze myślenie o nich, uczucia jakie z nimi wiążemy są przecież różne. Więc to co dodamy niech będzie zależało od naszego nastroju. Dzisiaj np. nie będę pisać „Serdeczne pozdrowienia”, ale „Słoneczne pozdrowienia”. Słońce tak pięknie dzisiaj świeci ;-)